Czy metody pszczelarzy, które w coraz większym stopniu ingerują w naturalne zachowania pszczół, nie naruszają witalności i zdolności adaptacyjnych tego gatunku? Émile Warré, propagator naturalnego pszczelarstwa, stworzył autorski typ ula, który zapewnia pszczołom warunki zbliżone do naturalnych.
Współczesne pasieki wymagają coraz większej opieki ze strony pszczelarza. Tymczasem jeszcze nie tak dawno pszczoły po prostu się „trzymało”: ule stały w wielu wiejskich ogrodach, a rodziny pszczele radziły sobie nie najgorzej, niemal bez ingerencji gospodarzy, zajętych na co dzień innymi pracami. Takie tradycyjne wyobrażenie o pszczelarstwie miał także ojciec Émil Warré (1867–1951), francuski ksiądz i pszczelarz, który przez wiele lat prowadził badania z różnymi typami uli oraz metodami gospodarki pasiecznej, w swojej, liczącej 350 pni, pasiece.
FILOZOFIA WARRÉGO
Zanim francuski duchowny opracował własny typ ula, porównał 12 innych systemów, w tym Dadanta, Voirnota, Laynesa, kongresowy. Postulowane przez ojca Warrégo metody chowu pszczół mogą wydawać się nieprzystające do wymagań stawianych współczesnym pasiekom towarowym, warto jednak, przynajmniej w skrócie, poznać filozofię francuskiego pasiecznika. Warré uświadamia nam bowiem, jak daleko sięga nasza ingerencja w naturalne życie pszczół. Udowadnia też, że można działać inaczej, bez konieczności rezygnowania z podstawowego powodu, dla którego trzymamy pszczoły – możliwości podbierania im miodu.
Ojciec Warré nie był idealistą. Głównym założeniem jego metody gospodarowania było pozyskiwanie miodu w sposób możliwie najbardziej ekonomiczny. Dlatego ul miał być prosty i tani w produkcji, a zabiegi pszczelarskie ograniczone do minimum, niewymagające od pszczelarza specjalistycznej wiedzy. Kluczowe było posiadanie silnych, zdrowych rodzin, dzięki zapewnieniu pszczołom warunków zbliżonych do naturalnych oraz naturalnej selekcji. Rodzin chorych Warré nie zalecał leczyć – miały być na tyle silne i odporne, żeby nie poddawać się patogenom. Co prawda francuski duchowny żył przed inwazją Varroa desctructor, ale w tamtym czasie pszczoły w Europie masowo chorowały na zgnilec amerykański, co dla ówczesnych pszczelarzy także było wielkim wyzwaniem.
Ule Warrégo są mniejsze niż współczesne, rodziny pracują mniej intensywnie, zatem zbiór miodu z pojedynczego pnia jest również skromniejszy. Rekompensatą ma być krótszy czas obsługi pasieki, co pozwala zwiększyć liczbę rodzin i w efekcie pozyskiwać tyle samo miodu (lub więcej).
Źródła problemów z odpornością pszczół upatrywał Warré w wielu czynnikach: intensywnej gospodarce, prowadzącej do nadmiernej eksploatacji pszczół, sztucznej hodowli matek skupiającej się na pojedynczych cechach (zamiast na ogólnej witalności osobników), nienaturalnych – zbyt obszernych ulach, a w końcu inwazyjności zabiegów pszczelarskich, zaburzających naturalny układ gniazda i jego termikę.
Metody ojca Warrégo mogą być inspiracją dla zwolenników naturalnego pszczelarstwa. Jego postulaty odkrywane są dziś na nowo: wielkość komórki regulowana przez pszczoły (brak węzy), rezygnacja z leczenia pszczół, naturalna selekcja matek, zimowanie na miodzie. Warto wspomnieć, że większość wniosków, które doprowadziły do zmian w konstrukcji uli oraz zasad gospodarki pasiecznej, pochodzi od pszczelarzy prowadzących pasieki – czyli jest efektem obserwacji zachowania pszczół w rodzinach utrzymywanych sztucznie. Cenne jest spojrzenie na naturalne zachowania pszczół i ich wybory, które Warré dość dobrze rozszyfrował i odwzorował w swojej metodzie.
CHARAKTERYSTYKA ULA
Ul ojca Warrégo to konstrukcja korpusowa, jednościenna, węższa niż systemy powszechnie stosowane dziś. Wnętrze korpusu ma wymiary: 30 × 30 × 21 cm (ula wielkopolskiego: 37,5 × 37,5 × 26 cm, Dadanta: 45 × 45 × 31 cm). To ul snozowy – w każdym korpusie znajduje się osiem snóz. Gniazdo składa się z dwóch korpusów, w których rodziny także zimują.
● Kształt i objętość zbliżone do naturalnego gniazda
Zgodnie z preferencjami pszczół gniazdo powinno być wąskie i wysokie. Taki też jest ul Warrégo – objętość korpusu szacujemy na ok. 19 dm3 (objętość całego gniazda zimowego, dwóch korpusów, wynosi 38 dm3). To tyle samo, ile ma jeden korpus wielkopolski, przy czym ul Warrégo ma nad nim przewagę kształtu (skrzynia wąska i wysoka: 30 × 42 cm), bardzo zbliżona do korpusu warszawskiego poszerzonego (31,5 × 45,5 cm), który zapewnia korzystne warunki do zimowli. Wymiary te prawie idealnie odpowiadają preferowanym objętościom naturalnych gniazd – 40 dm3 [T. Seeley, 1977]. Jako ważną przyczynę podatności rodzin na patogeny Warré wymienia zbyt obszerne, trudne do ogrzania gniazda, co powoduje skraplanie się pary wodnej.
● Brak ramek – cała objętość ula jest przeznaczona dla pszczół i na plastry
Mimo że korpus ma mniejszą objętość niż inne ule, powierzchnia plastrów jest spora (w jednym korpusie wynosi 100 dm2), również dlatego, że nie ma tu ramek, a plastry budowane są od ścianki do ścianki. Dla porównania, w korpusie wielkopolskim (dwa razy większym objętościowo) powierzchnia plastrów to 157 dm2. Pszczołom łatwiej jest ogrzać wnętrze, ponieważ nie muszą ogrzewać pustej przestrzeni, co sprzyja również utrzymaniu odpowiedniej wilgotności i higieny w ulu.
● Korzystne ułożenie zapasów na zimę
Zimowla odbywa się na dwóch korpusach, tworzy się więc plaster wysoko-wąski. Zapasy zgromadzone są nad gniazdem, kłąb pszczół znajduje się na dole – podobnie jak w „warszawiakach”. Taka sytuacja jest dla pszczół najbardziej bezpieczna.
● Brak węzy – pszczoły budują takie plastry, jakie są im potrzebne na bieżąco
Plastry budowane są na snozach z paskami woskowymi (fot. 1). Dyskusja o wielkości komórki w przypadku tego ula jest bezpodstawna – o tym decydują pszczoły. Oznacza to również konieczność zaakceptowania budowy plastrów trutowych. Według Warrégo dla silnych rodzin wychowanie trutni nie jest problemem, a im więcej trutni, tym silniejsza selekcja. Coraz częściej mówi się też o roli trutni w termoregulacji gniazda [H. Kovac i in., 2009]. Zdaniem francuskiego księdza pszczelarza fakt, że w ulu nie ma węzy, sprawia że pszczoły budują tylko tyle plastrów, ile potrzebują w danym czasie; plastry są więc lepiej obsiadane, a czerw – dogrzany. Odpada również problem związany z jakością węzy.
● Poszerzanie gniazda od dołu
Pszczoły budują plastry od góry do dołu i tak też układają zapasy, przesuwając się coraz niżej, wraz z czerwiem. Pomaga im w tym poszerzanie gniazda od dołu. Nie występuje więc problem nieprzechodzenia do nadstawek oraz ryzyko wyziębienia gniazda (przy zbyt wczesnym poszerzeniu). Już wczesną wiosną na dole możemy dołożyć co najmniej jeden korpus, bez szkody dla rodziny i ryzyka, że zabraknie dla niej miejsca, a więc nie rozwinie się dostatecznie szybko, albo co gorsza – dojdzie do wyrojenia. W miarę gromadzenia zapasów i przemieszczania się rodziny w dół, w górnych korpusach pozostają zasklepione plastry z miodem, do dyspozycji pszczelarza.
● Odnawianie plastrów
W ulu Warrégo pszczoły zawsze korzystają z nowych plastrów, ponieważ co roku zabieramy co najmniej jeden korpus z góry, dokładając kolejny (bez plastrów) na dole. Rodziny zimujemy na dwóch korpusach, więc w ulu znajduje się najwyżej dwuletni wosk. Dobroczynnego wpływu takiego postępowania na zdrowie pszczół nikomu z pszczelarzy nie trzeba tłumaczyć.
● Ograniczenie liczby zabiegów
Ze względu na to, że ojciec Warré uważa człowieka za głównego szkodnika pszczół, postuluje zdecydowane ograniczenie zabiegów pszczelarskich. Jego zdaniem najważniejsze jest, aby nie przeszkadzać pszczołom, nie wyziębiać gniazda, nie zmieniać naturalnego ułożenia plastrów. W trakcie sezonu nie ma potrzeby zaglądania do gniazda; o kondycji rodziny świadczy zachowanie pszczół w okolicach wylotka: jeśli np. znoszą pyłek, to znaczy, że ulu jest czerwiąca matka.
● Wymiana matek
Warré sugeruje, aby matki wymieniać przy okazji tworzenia nowych rodzin, a w starych – tę decyzję zostawić pszczołom. To kolejny element selekcji naturalnej – pszczoły pozostawione same sobie, wybiorą najlepszą matkę spośród, często, kilkunastu, tymczasem hodowca zostawiłby je wszystkie. Według Warrégo tworzenie nowych rodzin powinno odbywać się przez podział rodzin „na pół lotu”, i – jeżeli pszczelarz może być codziennie w pasiece– rójki.
● Zapobieganie rójkom
Wyrojeniu się rodzin zapobiegają głównie ich podziały przez naloty. Zresztą rójka, jako zjawisko naturalne i sprzyjające higienie, nie jest jednoznacznie negatywne, choć oczywiście jej wpływ na produkcję miodu jest negatywny. Rójki można łapać lub zastawiać na nie ule pułapki.
● Odbieranie miodu
Miód odbierany jest z górnych korpusów, najlepiej na koniec sezonu, żeby na pewno nie zabrakło go na zimowlę. Zabierane są tylko korpusy w całości wypełnione miodem, bez czerwiu. Po natrafieniu na korpus z czerwiem, odkłada się go z powrotem. Jeżeli miodobranie przeprowadzane jest na początku września, zazwyczaj czerwiu jest na tyle mało, że w pozostawionych do zimowli dwóch korpusach jest wymagane 12 kg miodu. Przy mniejszej ilości zapasów rodzina musi zostać dokarmiona. Plastry można wirować w miodarce kasetowej lub – przy niewielkiej liczbie – wyciskać, ponieważ susz w metodzie Warrégo praktycznie nie jest potrzebny.
● Naturalna selekcja
W metodzie Warrégo zaniechanie ograniczania liczebności trutni i umożliwienie matkom naturalnej wymiany wspomaga naturalną selekcję i daje nadzieję na poprawę puli genetycznej okolicznej populacji. Niewykluczone, że to właśnie naturalne populacje pozwolą pszczołom np. uodpornić się na warrozę, bo komercyjna hodowla matek w tym aspekcie się nie sprawdziła.
● Izolacja/wentylacja
Warré przykłada dużą wagę do odpowiedniej wentylacji ula. Dennica jest pełna, wymiana powietrza odbywa się jedynie przez wylotek. Za to u góry, na snozach, położone jest przepuszczające powietrze płótno, nad którym znajduje się skrzynka, wypełniona łatwym do wymiany materiałem ocieplającym, np. wiórami. Skrzynka – zamiast dna – ma kolejną warstwę płótna. Nad ociepleniem znajduje się daszek. Dzięki takiemu układowi wilgotne powietrze ucieka do góry i jest pochłaniane przez ocieplenie, które w prosty sposób i małym kosztem można wymienić. Pszczoły same mogą regulować wentylację gniazda poprzez kitowanie lub zgryzanie płótna nad snozami. Brak wolnej przestrzeni w korpusach (plastry zbudowane od ścianki do ścianki) oraz ich niewielka objętość ułatwiają utrzymanie odpowiedniego poziomu wilgotności.
Rys. 3 Ul Warrégo: nóżki, dennica, korpusy ze snozami, płótno – zamiast powałki, skrzynka na ocieplenie i daszek; źródło: http://www.warre-bienenhaltung.de/Warrebeute_Bauanleitung.pdf
Rys. 2 Daszek ula Warrégo (grubość ścianki w zasadzie nie ma znaczenia, pod warunkiem, że będzie odpowiednio ciężki– ul w sezonie może być wysoki na pięć korpusów, co pozwoli przetrzymać podmuchy wiatru); źródło: D. Heaf, Natural Beekeeping with the Warré Hive, Northern Bee Books, 2013
● Zimowanie na naturalnym pokarmie
Ojciec Warré jest wrogiem używania cukru, a także inwertów jako – jego zdaniem pokarmów sztucznych i jałowych. Pszczołom należy zostawić ok. 12 kg zapasów, co oznacza, że podczas jesiennego miodobrania zabieramy wyłącznie korpusy całkowicie zapełnione miodem.
●Rezygnacja z leczenia
Warré w zdecydowany sposób rozprawia się z tematem leczenia pszczół. Twierdzi, że nie trzeba ich leczyć, bo one nie powinny chorować. Zachowaniu dobrej kondycji mają służyć: warunki zbliżone do naturalnych, pokarm bogaty w wartościowe składniki, umiarkowana praca, naturalna selekcja i rezygnacja z inwazyjnych zabiegów. Przykładów, że zasady te przynoszą rezultaty, także w pasiekach komercyjnych, jest coraz więcej (np. pasieki: Kirka Webstera – 300 rodzin nieleczonych od 2001 roku, Troy’a Halla – 180 rodzin, nieleczonych od 2010 roku). Warto dodać, że konstrukcja ula nie wyklucza leczenia za pomocą powszechnie dostępnych akarycydów i kwasów organicznych. Jest to jednak sprzeczne z koncepcją autora ula.
OGRANICZENIA KONSTRUKCYJNE
Największą niedogodnością są przeglądy, ze względu na to, że ramki nie są ruchome, choć według Warrégo jest to raczej zaleta niż wada (nie przeszkadzamy pszczołom i nie wyziębiamy gniazda). Postulat ten wynika zresztą z filozofii twórcy ula, która nakazuje oszczędzać czas spędzany w pasiece. Problemem w tych ulach może być również produkcja miodów odmianowych, chociaż przy intensywnym pożytku korpus ula zapełnia się dość szybko (nic nie stoi na przeszkodzie, żeby miodobranie przeprowadzać w sezonie).
KOMERCYJNE PASIEKI WARRÉGO
Ule francuskiego pszczelarza kojarzą się głównie z pasiekami amatorskimi, prowadzonymi przez zwolenników naturalnego pszczelarstwa czy też „trzymania pszczół”. Mimo to można znaleźć także duże, komercyjne pasieki, które od wielu lat prosperują, wykorzystując ule ojca Warrégo oraz jego metody. Taką pasiekę, na 300 rodzin, prowadzi we Francji np. Gilles Dennis, który przeniósł hodowlę z uli Dadanta na Warrégo [https://www.ruche-warre.com]. Z kolei Tim Malfoy z Australii w ulach Warrégo chowa łącznie 300 rodzin, zlokalizowanych w 20 miejscach; [https://www.malfroysgold.com.au].
Nowoczesne systemy pozwoliły zintensyfikować produkcję miodu. Dzięki nim praca pszczelarza stała się łatwiejsza i bardziej przewidywalna, ale odbyło się to kosztem pszczół, które żyją warunkach innych niż naturalne. Ule Warrégo pozwalają na odwrócenie tej tendencji. Otwarte pozostają pytania: czy pszczoły traktowane zgodnie z zasadami Warrégo – odwdzięczą się nam lepszą kondycją? Czy mniejsza wydajność z ula zostanie zrekompensowana przez mniejszy wysiłek pszczelarza? Według mnie – warto spróbować, co też czynię we własnej pasiece.
Wydanie papierowe Pszczelarstwa dla wszystkich (polskie tłumaczenie L’apiculture pour tous Abbé Warré) ukazało się w 2021 roku nakładem Księgarnia Akademicka w Krakowie.
[Jest dostępne w naszym sklepie internetowym oraz jako darmowy e-book do pobrania]